sobota, 20 lutego 2016

Smok Konohy: Chapter II

"Miłość kpi sobie z rozsądku.
I w tym jej urok i piękno."
Andrzej Sapkowski

                Kakashi dość szybko zauważył zmianę w zachowaniu sensei. Wystarczyło, że przekroczyła próg klasy a jasne stało się dla niego, że spotkało ją coś pozytywnego. Miała dzisiaj lżejszy chód, delikatny prawie niezauważalny uśmiech błąkał się w kącikach jej ust. Wyglądało to sprzecznie z jej podkrążonymi oczami, więc Hatake jasno stwierdził, że młoda nauczycielka najwyraźniej spędziła bardzo upojną noc. Jak pisał jego ulubiony autor "Kobieta, która jęczy w nocy, nie warczy w dzień". Uśmiechnął się pod maską, kręcąc niedowierzająco głową.
                Utwierdził się w swoim przekonaniu kilkakrotnie podczas lekcji. Gdy Sakura zadawała im zadanie, myślami odpłynęła bardzo daleko. Jej zielone oczy nabierały wtedy dziwnego blasku, przegryzała delikatnie wargę i zdawało mu się, że prawie nieznacznie się rumieniła. Kto by pomyślał, że Haruno Sakura, jeden z Dziesięciu Smoków Konohy, się rumieni!
                Nikt jednak nie pisnął ani słowem. Wszyscy odetchnęli z ulgą, widząc nagłą zmianę Haruno, jednak nie chcieli przekonać się o tym, co stałoby się z osobą, która zepsułaby jej humor. Dlatego w klasie panowała niemal idealna cisza, przerywana tylko cichymi konsultacjami na temat zadania.
                Odpędził od siebie natrętne myśli, po czym powrócił do zadania. Robił je w parze z Rin, która cały czas demonstrowała swoje uczucia względem jego osoby. Byli ze sobą już jakiś czas, jednak Kakashi nienawidził publicznego ukazywania nadmiernej czułości i zawsze twierdził, że takie gesty powinno zachować się dla siebie a nie dla publiki. Zawsze wtedy spotykał się z głośnym "Wstydzisz się mnie?!". Kobiety potrafiły być nadzwyczaj irytujące.

                Nie potrafiła wyzbyć się wspomnień wczorajszej nocy, ciągle miała przed oczami obraz zafascynowanej twarzy Minato. Pragnęła znowu zobaczyć jego magnetyzujące niebieskie spojrzenie, poczuć jego dłonie na swoim ciele. Między nimi było coś, czego nikt nie potrafił wytłumaczyć i żadne z nich nie zamierzało tego przerwać.
                Lekcja zleciała jej w ekspresowym tempie. Było dzisiaj na tyle spokojnie, że aż zdziwiona rozejrzała się po sali. Cóż, najwyraźniej dzieciaki nauczyły się, że z Haruno nie warto zadzierać. Uśmiechnęła się diabelsko na tę myśl, po czym kazała zebrać zadania i wygoniła tę hołotę z klasy.
- Sensei. - Odwróciła twarz w stronę chłopaka, napotykając czarne tęczówki młodego Hatake. Uniosła tyle pytająco brew. - Czy sensei znała mojego ojca? - zapytał bezpośrednio, na co Sakura pokręciła niedowierzająco głową.
- Bardzo dobrze go znałam - zaczęła, wstając z fotela. Wrzuciła prace uczniów do teczki, po czym spojrzała na Kakashi'ego. Chłopak miał wrażenie, że w oczach różowowłosej błysnął smutek. - Zapamiętaj jedno: Sakumo był shinobi jakich Ogień potrzebuje. Doskonałym ninja nie jest ten, kto ślepo wypełnia rozkazy. - Wyminęła zszokowanego ucznia, nawet na niego nie spoglądając. Kakashi w pierwszym odruchu chciał chwycić ją za dłoń, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. Zaintrygowany słowami nauczycielki postanowił działać na własną rękę.

                Miała zamiar skierować się prosto do swojego skromnie urządzonego mieszkania, gdy jakiś ANBU zastąpił jej drogę. Chciała wyminąć go bez zbędnych słów, jednak brunet ponownie stanął przed nią.
- Mów - warknęła poirytowana, wyczuwając, że jej plany spełzną na niczym.
- Hokage-sama panią wzywa - poinformował, skłonił się i zniknął.
- Nie można było tak od razu? - warknęła do siebie, robiąc obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Spojrzała na budynek Kage i westchnęła głęboko. Jakoś przeszła jej ochotę na spotkanie z Minato. Kakashi obudził w niej niechciane wspomnienia, popadła przez to w dziwnie melancholijną zadumę.
- Sakura! - Usłyszała doskonale znany jej głos. Odwróciła się ze znudzonym wyrazem twarzy, do którego wszyscy jej znajomi zdążyli się przyzwyczaić. - Idziesz do Minato? - zapytała czerwonowłosa, uśmiechając się ciepło. Sakurze żołądek podszedł do gardła, Kushina zawsze okazywała jej nadmierną dobroć i to był jeden z powodów, dla którego nie mogła jej znieść.
- Tak - odparła lakonicznie, nie mając zamiaru zużywać energii na zbędne słowa.
- To świetnie! - Entuzjazm czerwonowłosej nie słabł nawet na chwilę. - Możesz przy okazji mu to zanieść? Spieszę się, więc byłabym ci bardzo wdzięczna! - mówiąc to, podała Haruno pięknie przyozdobione pudełko do bento. Sakura westchnęła tylko głęboko, po czym skinęła głową. Zanim z powrotem ruszyła przed siebie, usłyszała radosne "Dziękuję!".
- Gdybyś wiedziała komu właśnie dziękujesz, to udławiłabyś się własną śliną - przemknęło jej przez myśl, po czym zirytowana zacisnęła mocno dłonie. Mdliło ją od nadmiernej życzliwości.
                - Podano do stołu, domowy obiadek prosto od kochanej żony - warknęła, stawiając pakunek na biurku. Namikaze uniósł wysoko brew, po czym parsknął śmiechem.
- Nie rżyj jak idiota, tylko jedz, bo ci wystygnie - skomentowała, bezceremonialnie siadając na podłodze. Oparła się plecami o ścianę, zerkając na widok za oknem.
- Jesteś urocza, gdy jesteś zazdrosna. - Minato uśmiechnął się szeroko, widząc jak Haruno drgnęła. Już bez zbędnego dogryzania, zabrał się za pałaszowanie drugiego śniadania. Sakura przyglądała mu się kątem oka, widząc szeroki uśmiech na jego ustach. Poczuła się nieco urażona, bo w pewnym sensie nigdy nie dorówna Kushinie. Ale z drugiej strony, gdyby ich związek był taki idealny jakim się wydawał, Minato nie spędzałby nocy w objęciach innej. Uśmiechnęła się zadziornie na tę myśl. Mimo wszystko była na wygranej pozycji.

                Powoli siorbał gorącą herbatę, delektując się uczuciem sytości. Musiał przyznać, że kuchnia Kushiny zdecydowanie podbiła jego serce. Zacisnął mocniej dłoń na kubku, warcząc cicho pod nosem. Mimo, iż jego żołądek zdecydowanie należał do jego żony, to umysł i ciało zmieniły obiekt westchnień. Namikaze nie mógł pozbyć się rozdzierającego uczucia, które towarzyszyło mu od pamiętnej nocy spędzonej na polanie pełnej trupów. Z jednej strony chciał to kategorycznie przerwać, sprawić, żeby ta chora relacja wróciła na dawny tor... ale z drugiej strony był zbyt zafascynowany związkiem z różowowłosą kunoichi. Była jego światełkiem w tunelu, sprawiała, że jego serce biło gwałtownie a ciało przeszywał dreszcz. Cholerna ambiwalencja! Sam do końca nie wiedział co czuł, dlatego jeszcze bardziej gubił się w tym wszystkim.
                Zerknął na Haruno a na jego ustach pojawił się pełen czułości uśmiech. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że Sakura nadal siedząc na podłodze, oparła głowę o ścianę i poddała się objęciom Morfeusza. Wstał z wygodnego fotela, po czym ukucnął przed nią, kładąc dłoń na jej policzku. Kobieta poruszyła się nieznacznie, uchylając na chwilę powieki. Zieleń jej oczu jarzyła się w świetle popołudniowego słońca. Sakura jednak zamruczała cicho, wtulając twarz w dłoń Hokage, po czym przymknęła ponownie powieki. Namikaze zaśmiał się dźwięcznie, po czym wziął kobietę na ręce. W tym samym momencie rozległ się huk otwieranych drzwi i nim Minato mógł zareagować, do środka wtargnęła trójka jego ulubieńców.
                Obito zamarł w połowie drogi, jednocześnie dławiąc się własnymi niewypowiedzianymi jeszcze słowami. Spoglądał na swojego sensei'a szeroko otwartymi oczyma, mając naprawdę głupią minę. Minato zaśmiał się na ten widok i zupełnie go ignorując, położył Haruno na niewygodnej kanapie. Jednak lepsze to, niż urzędowanie na podłodze.
                Minato zasiadł na swoim ulubionym fotelu, tradycyjnie splatając palce. Spojrzał na Kakashi'ego, który badawczym spojrzeniem wpatrywał się w twarz śpiącej Haruno. Rin za to miała na ustach uśmiech dziwnej, nieco psychopatycznej satysfakcji. Jednak Hokage postanowił to zignorować, uśmiechając się szeroko. Odchrząknął głośno, zwracając na siebie uwagę młodzieży.
- A! Tak! - Obito podrapał się po głowie, wyrwany z własnych myśli. Podszedł do biurka, kładąc na nim dość starą księgę. - Znaleźliśmy ją w archiwum, była schowana pod panelami obok regału z książkami medycznymi - wyjaśnił, uśmiechając się szeroko. Minato skinął głową w podzięce.
- Świetnie się spisaliście - pochwalił ich, nie chcąc przedłużać tego spotkania. Miał dziwne wrażenie, że czarne oczy Hatake zbyt dokładnie świdrują jego oraz Sakurę.
- Sensei - Kakashi, jak na złość, podszedł bliżej biurka. Minato próbował się rozluźnić, jednak miał dziwne wrażenie, że marnie mu to wychodziło. Jeszcze tego brakowało!
- Tak, Kakashi? - zapytał, w duchu dziękując bogom, że wyszło mu to bardzo naturalnie.
- Chciałbym złożyć wniosek o przyznanie nam nowego kapitana naszej drużyny. - Minato zmarszczył brwi w geście zdziwienia, dłonią nakazując aby Hatake kontynuował swoją myśl. - Odkąd sensei przyjął zaszczyt piastowania stanowiska Hokage, nasza drużyna została pozbawiona kapitana. Zmusiło nas to do wykonywania misji słabszego poziomu, poczuliśmy się nieco zdegradowani. Sprawia to, że nasze umiejętności pozostają w impasie, a nie od dzisiaj wiadome jest to, że stagnacja powoduje cofanie się rozwoju. Dlatego w imieniu swoim oraz drużyny śmiem wnioskować o dodatkowego członka w postaci kapitana. Jednocześnie proszę o przywrócenie naszej służby na odpowiedni poziom oraz wznowienie indywidualnych treningów.
                Nastała dłuższa cisza, podczas której Hatake oraz Minato wymienili się spokojnymi spojrzeniami. Hokage przekrzywił nieco głowę, zastanawiając się nad słowami młodego shinobi. Po Wielkiej Wojnie chciał, aby jego drużyna była bezpieczna a jednocześnie nie chciał rezygnować z funkcji ich sensei'a. Nie miał pojęcia komu mógłby zlecić ten tytuł, ta drużyna była dla niego zbyt ważna, żeby powierzyć ją pierwszemu lepszemu joninowi. Jednak przyznać musiał, że Kakashi miał rację, mógł tą troską o wiele bardziej im zaszkodzić niż pomóc.
                - Popieram jego zdanie - głos Sakury przeciął ciszę tak nagle, że cała czwórka zwróciła na nią swoje spojrzenia. Niewzruszona tym Haruno siedziała na kanapie, przeciągając się leniwie. - Ta drużyna posiada potencjał, przy doborze dobrego kapitana mogą naprawdę rozwinąć skrzydła. Ich umiejętności oraz współpraca, są atutami, dzięki którymi nawet misje rangi S powinny pójść im bez strat. Obito posiada umiejętności klanu Uchiha, która bywają niezawodne podczas walki, wystarczy, żeby potrenował z kimś kto pokaże mu jak prawidłowo dobrać strategię, bo to jego największa wada. Rin ma spore pokłady chakry, nieco może kuleje z technikami walecznymi ale dobrze kontroluje pokłady energii, więc byłaby dobrym medycznym ninja, kwestia nauczenia jej jutsu oraz treningów. Kakashi jest doskonałym strategiem, posiada imponujące techniki zarówno defensywne oraz ofensywne, w jego przypadku wystarczy tylko minimalnie popracować nad współpracą, bo miejscami chciałby uratować świat w pojedynkę. - Sakura zakończyła swój wywód głośnym ziewnięciem, po czym wygodnie rozsiadała się na kanapie. Wlepione w nią cztery zszokowane spojrzenia, ani na chwilę jej nie przeszkodziły. Co więcej, Haruno wyciągnęła ze swoje kabury jakiś batonik, który właśnie beztrosko zaczęła pałaszować.
                - Uważam więc sprawę za zakończoną. - Minato uśmiechnął się szeroko, patrząc na Haruno błyszczącymi oczyma. Właśnie w tej chwili zdała sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełniła. - W takim razie przydzielam  Sakurę Haruno do Drużyny Minato, nadając jej uprawnienia Kapitana.
- Ale... - Kobieta zerwała się z kanapy, zamierając w pół słowa. - Nie mogę podjąć tego stanowiska, ponieważ obecnie piastuję urząd sensei'a doszkalającego ANBU! - Chwyciła się ostatniej deski ratunku, jednak niebieskie oczy Minato mówiły zbyt wiele.
- Dlatego jednocześnie zwalniam cię z doszkalania jednostek ANBU, od dziś pełnisz jedynie funkcję jako kapitan mojej drużyny, zawieszam cię również w działaniach Dziesięciu Smoków.
- Nie możesz mi tego zrobić! - huknęła, mocno zaciskając pięści. Kakashi pierwszy raz w życiu widział, aby Haruno była wściekła. Zazwyczaj w ogóle nie okazywała emocji.
- Mogę i właśnie to czynię. - Minato przybrał na twarz maskę powagi, jasno pokazując kto był tutaj Władcą. - Moja decyzja pozostaje aktualna aż do odwołania. Pokazałaś, że twoje zdolności obserwacyjne są na najwyższym poziomie, zdążyłaś poznać te dzieciaki, dlatego wiem, że ty najlepiej je poprowadzisz. Kakashi, Obito, Rin - Hokage zwrócił się do zszokowanych shinobi. - Możecie odejść.
- Zrobiłeś to specjalnie! Planowałeś to od samego początku! - warczała Sakura, chodząc w kółko, gdy tylko młodzież opuściła gabinet.
- Nie lubię się powtarzać - zirytowany Minato wygodnie rozłożył się na fotelu, przymykając powieki. Jednak nie musiał mówić nic więcej, jego postawa jasno dała jej do zrozumienia, że działał od samego początku z premedytacją.
- A tak w ogóle, to strasznie uroczo wyglądasz kiedy śpisz - uśmiechnął się zadziornie, chcąc zwrócić jej uwagę na innym tor.
- Uroczy to może być kot śpiący na piecu u babi! - krzyknęła, uderzając dłonią o blat biurka. - Nienawidzę cię Minato! - dodała, składając pieczęć.
- Jutro macie pierwszy trening organizacyjny, nie zapomnij! - dodał, śmiejąc się głośno. Zanim ciało Haruno zaczęło zmieniać się w płatki wiśni, kobieta posłała mu naprawdę nienawistne spojrzenie.

                Chłód poranka mocno przeszywał ciało. Porywisty wiatr zrywał się gwałtownie, zdecydowanie poruszając drzewami. Powstawał przy tym nieprzyjemny świst, przerywany od czasu do czasu hukiem spadających gałęzi. Słońce dopiero powoli wyłaniało się zza horyzontu, jakby nieśmiało chciało dodać mieszkańcom Wioski odrobinę pocieszenia.
                Właśnie tę niewdzięczną porę dnia wybrał jeden z młodych shinobi. Przechadzał się cmentarnymi ścieżkami, stąpając najciszej jak potrafił. W tym miejscu zawsze zachowywał nadmierną wręcz ostrożność, nie chcąc zakłócić spokoju przodków. Jego rodzina podchodziła do tematu zmarłych bardzo poważnie.
                Zamarł w połowie kroku, niemal całkowicie nieruchomiejąc. Delikatnie zmrużył powieki, próbując wytężyć wzrok. Przy jednym z nagrobków stała kobieca postać. Pierwszą rzeczą, która przeszła mu przez głowę, była myśl, że widzi właśnie ducha, jednak błyskawicznie odpędził od siebie ten absurd. Przyjrzawszy się dokładnie kobiecie, zauważył, że odziana była w standardowy strój ANBU, a jej długie różowe włosy falowały na wietrze. Nie wiedział co mogła robić tutaj Haruno Sakura, jeden z Dziesięciu Smoków Konohy. Zaintrygowany owym faktem, postanowił się dowiedzieć jaki był cel jej wizyty. Ostrożnie stąpał po brukowanej ścieżce, poruszając się pod wiatr. Miał wrażenie, że wyglądał przy tym bardzo komicznie, głównie ze względu na fakt, że właśnie szpiegował kogoś o wiele wyższego rangą.
                -... Nie rozumiem jego decyzji. - Kobieta głośno westchnęła, wyraźnie zdezorientowana. - Jednak mam nadzieję, że dzięki tej misji spłacę mój dług wobec ciebie. Do zobaczenia, za jakiś czas zdam ci kolejny raport - zakończyła i nim młodzieniec zdążył mrugnąć, rozpadła się na setki kwiatów wiśni.

                - Słuchasz ty mnie w ogóle?! - krzyknął zirytowany Obito, nie mogąc usiedzieć na miejscu.
- Albo zaczniesz precyzować albo wywalę cię przez okno. - Kakashi powoli zaczął tracić cierpliwość. - Włamujesz mi się do mieszkania o siódmej rano, budzisz mnie brutalnie i mówisz, że widziałeś, że była tam, że mówiła to. To tak jakbyś poszedł do sklepu i powiedział "Poproszę dwadzieścia deko tego obok tamtego i jeszcze litr tego, co brał tamten pan tydzień temu"! Uspokój więc swój tyłek i mów z dokładnością co do słówka! - uniósł głos, po czym opadł na poduszki. Hatake nienawidził niespodziewanego przerwania snu.
                Obito zaś westchnął głęboko, próbując zapanować nad ekscytacją.
- Byłem dzisiaj na cmentarzu, bo jest rocznica śmierci mojej matki. Po odwiedzeniu jej grobu...
- Nie masz co robić o szóstej rano...? - przerwał mu senny Kakashi.
- To nie jest istotne. - Hatake już dawno nie słyszał w głosi Obito takiej powagi. - Postanowiłem zajrzeć też na grób twojego ojca, w końcu bardzo go lubiłem. Patrzę o przy jego pomniku stoi ona: Sakura Haruno we własnej osobie! - kontynuował, a z każdym słowem rosła w nim ekscytacja. Kakashi gwałtownie podniósł się do siadu, gdy padło nazwisko ich nowego kapitana.
- Użyłem więc moich zajebistych umiejętności szpiegowskich i podkradłem się troszkę bliżej. Mówiła coś o tym, że nie rozumie czyjejś decyzji ale że może dzięki temu spłaci swój dług i że zda niedługo kolejny raport.
- Intrygujące - mruknął Hatake, drapiąc się po brodzie. - Mówiła wobec kogo ma ten dług i komu zda raport? - dopytywał, a gdy tylko Uchiha udzielił mu odpowiedzi, Kakashi postanowił, że bardziej zagłębi się w sprawę młodej sensei. Czuł, że owa dziwna tajemnica pozwoli mu odkryć prawdę o tym, kim był Sakumo Hatake.

                - Nie rozumiem dlaczego to ona ma być naszym kapitanem... - marudził Obito, któremu zawsze wszystko nie pasowało. Rin westchnęła tylko głęboko na jego słowa, mają w głowie mętlik. Z jednej strony obawiała się Haruno,  drugiej strony zaś miała nadzieję, że kunoichi weźmie ją pod swoje skrzydła i nauczy medycznego ninjutsu.
                Kakashi za to postanowił w ogóle nie reagować na burczenie Uchihy, przez wszystkie te lata nauczył się do ignorować do tego stopnia, że jego obecność była mu po prostu obojętna. Chociaż przyznać musiał, że o wiele bardziej wolał znosić młodego bruneta niż Noharę. Wprawdzie byli parą już od jakiegoś czasu, ale miejscami miał wrażenie, że Rin była po prostu zbyt natarczywa. Tak jak chociażby teraz, gdy szła niemal uwieszona na jego ramieniu.
                Po dotarciu do umówionego miejsca, Hatake zasiadł po sporym miłorzębem japońskim, kryjąc się w jego cieniu. Jesień rozpanoszyła się na dobre, jednak dzisiejsze słońce było dziwnie gorące. Rin  oczywiście od razu padła obok niego, kładąc głowę na jego torsie. Nie chciał jej mówić, że takie zachowanie jest nie odpowiednie, zważywszy na fakt, iż właśnie czekają na nowego kapitana drużyny. A nie od dziś wiadome było, iż związki shinobi w tej samej drużynie nie były mile widziane. Zazwyczaj zazdrość oraz strach o drugą osobę, skutecznie przeszkadzały w misjach. Tylko bardzo doświadczonym shinobi pozwalano walczyć u boku partnera życiowego. Po dobrym treningu i przy właściwych umiejętnościach miłość doskonale podnosiła morale. O ile był to zdrowy związek.
                Kakashi potrząsnął głową, nie chcąc o tym dłużej myśleć. Uniósł twarz, spoglądając na gałęzie wielkiego drzewa, po czym zmarszczył brwi. Haruno Sakura spokojnie siedziała niemal na czubku miłorzębu, spoglądając na nich obojętnymi zielonymi oczyma. Gdy tylko zorientowała się, że śledzą ją czujne czarne oczy, uśmiechnęła się zadziornie, po czym zwinnie zeskoczyła. Wylądowawszy z gracją wielkiego kota, poprawiła kosmyki niesfornych różowych włosów. Hatake pierwszy raz widział ją bez munduru ANBU. Była ubrana w obcisłe czarne rurki, tego samego koloru top na szerokich ramiączkach oraz rozpiętą skórzaną kurtkę. Włosy zaś spięła w wysokiego kucyka, zaledwie kilka pasm wydostawało się zza gumki. Wrażenie, że znał tę kobietę, uderzyło w niego aż za mocno.
                - Zacznijmy od tego, że treningi indywidualne będziecie odbywać również pod okiem innych shinobi. - Sakura uśmiechnęła się drapieżnie, chodząc w tę i z powrotem, zupełnie jakby nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Jednak w jej chodzi było coś dzikiego, nieokiełznanego i poniekąd strasznego. - Obito, tobą zajmie się sama głowa klanu Uchiha, Fugaku-san.
- Ale... jak? - wyjąkał, nie mogąc w to uwierzyć. Haruno prychnęła jedynie kpiąco, fakt, nie łatwo było zmusić Uchihę do tej decyzji, jednak ona miała zawsze kilka asów w rękawie.
- Rin,  ty zaś dostaniesz za mentora Tsunade, jednego z trzech sanninów, prekursorkę technik medycznych. Nie zawal tego. - Posłała dziewczynie mrożące krew w żyłach spojrzenie. Zmuszenie do tego blondynki kosztowało ją spory zapas jej własnego sake! Tsunade nic nie robiła bezinteresownie, cholerna pijaczka! - Ty, Hatake, jesteś zdany na łaskę moją oraz jeszcze jednego shinobi, jednak jego nazwisko nic ci nie powie. Treningi indywidualne rozpoczniecie za trzy dni, dokładną godzinę oraz miejsce spotkania dostaniecie dzień przed. A teraz do roboty! Dzisiaj pracujemy nad taijutsu. Wasze zadanie jest proste jak budowa cepa, macie mnie zmusić swoimi atakami, abym przerwała czytanie książki.
- Zwariowała?  Będzie czytała podczas walki? - mruknęła Rin, obserwując jak kunoichi wyciąga z kabury tom jakiejś powieści.
______


Ohayo? ^ ^"
Wprawdzie rozdział jest bardzo krótki, ale postanowiłam go opublikować. 
Ech... moje życie troszkę się skomplikowało i przez to straciłam motywację do pisania...
Pluję sobie w brodę, że nie potrafię się przemóc. 
Postaram się zabrać teraz za Break Me <3
Pozdrawiam :)  

9 komentarzy:

  1. Mam mieszane uczucia. Bardzo mieszane. Z jednej strony rozdział pełen humoru i mojego kochanego Kakasia, ale z drugiej... za krótki, i było troszkę błędów. O, to może pokażę te najbardziej rażące: ,,Nie twardy rozkaz czyni z nas wspaniałymi ninja. '', ,, Przy jednym z nagrobków - przy tym, do który był celem jego porannej wędrówki - stała kobieca postać. '', ,, -... Nie rozumiem jego decyzji. - Kobieta główno westchnęła, wyraźnie zdezorientowana. ''
    Ale podobała mi się scena zazdrości Sakury. Jejku. A Minato jest takim strasznym zajebiaszczym draniem. <3 Chociaż bardziej bym go szanowała, gdyby zdecydował się powiedzieć Kushinie prawdę.
    Zastanawia mnie jednocześnie związek Sakury z ojcem Kakashiego... chyba nie jest jego matką, prawda? XDDDDDDD Ach, ta moja wyobraźnia. :D
    Czekam na kolejny rozdział i życzę duuuużo weny!
    Pozdrawiam. ;3;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieeem, że jest dużo głupich błędów Q_Q I za to przepraszam, ale naprawdę nie miałam kiedy usiąść i tego sprawdzić. Zaczęłam nawet, bo na moim biurku leży wydruk rozdziału, gdzie pierwsza strona była już pokreślona. Ech... :< Postaram się to poprawić w wolnej chwili i gdy troszkę wypocznę :3
      Wiem także, że rozdział krótki, ale nie mogłam się przemóc aby go kontynuować... dlatego postanowiłam go opublikować w takim stanie. Początkowy zamiar był taki, aby rozdział był dwa razy dłuższy.
      Dziękuję i pozdrawiam <3

      Usuń
  2. AAaaa nareszcie nowy rozdział , już się doczekać nie mogłam kiedy go dodasz i mam nadzieje ze na następny nie będziemy musiały tyle czekać :D Tez mi przez głowę przeszło ze Sakura będzie matka Kakashiego ale może była kochanka jego ojca jak jest teraz od Minato hmm ciekawe bardzo ciekawe , a tekst Kakashiego typu "gdy kobieta jęczy w nocy w dzień nie warczy" normalnie mnie rozjebał , płakałam ze śmiechu :D Czekam na next pisz szybko , mój Kakashi jest the best :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, wszystko jednak zależy od tego jak potoczą się moje sprawy prywatne :) Wiem jednak, że będę miała przymusowy urlop, więc postaram się coś naskrobać ^^
      Ten tekst znam już od x czasu, jest dość stary xD A co do Sakury - nie wypowiem się :) wszystko w swoim czasie ^^

      Usuń
  3. Next , next ! :D
    Super :D
    Czyżby Sakura miała coś wspólnego z śmiercią Sakumo ;o ?
    Kakashi ;3 the best !
    Minato , jak możesz zdradzać Kushinę :c ? Life is brutal. ;c XD
    Czekam na rozdzialik , także na BMH :3
    Weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny wpis? :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka jest różnica wiekowa między Kakashim a Sakurą?:)

    OdpowiedzUsuń