wtorek, 6 października 2015

Smok Konohy: Chapter I

"Zawsze trzeba działać. Źle czy dobrze, okaże się później.
 Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się."
Andrzej Sapkowski

            Wrzawa jaka panowała w pomieszczeniu skutecznie zagłuszyła dźwięk otwieranych drzwi. Uniesione głosy, z których wylewała się ekscytacja, nie ustały nawet na moment. Młodzieńcze twarze, wykrzywione w uśmiechach, miały w sobie coś, co budziło w niej ogromne obrzydzenie. Nie potrafiła opanować odruchu, w którym wykrzywiła swoje usta nieco zbyt widocznie. Irytacja była czymś co często było cholernie trudno jej ukryć.
            Podeszła do biurka, opierając się o nie biodrem. Uczniowie nadal nie zwracali na nią najmniejszej uwagi, równie dobrze mogłoby jej tutaj nie być. Uśmiechnęła się nieco zbyt upiornie, co dziwnie  kontrastowało z jej niewinną twarzą. W następnym momencie, nim ktokolwiek zdążył się ruszyć, kobieta znalazła się nad młodzieżą, sprawnie przeskakując nad ich głowami. W jednej chwili w blaty szkolnych ławek wbiły się shurikeny. Kobieta sprawnie wylądowała za plecami uczniów, a gdy odwróciła się, zmarszczyła czoło. Prawie wszyscy uczniowie patrzyli na nią ze strachem i niepewnością. I właśnie to "prawie" zwróciło jej uwagę.
            Na jednej z ławek stał szarowłosy młodzieniec, dzierżący w dłoni coś na styl wakizashi. Wszystkie shurikeny w promieniu dwóch metrów od chłopaka, zostały odbite w taki sposób, że leżały płasko na podłodze. Kobieta uniosła brew, powoli zbliżając się do swojego biurka.
- Nie jestem zadowolona z faktu, że do czasu powrotu waszego sensei'a zostałam jego zastępcą  - warknęła, patrząc na nich gardzącym spojrzeniem. Upuściła dziennik na blat biurka tak, że rozszedł się po sali nieprzyjemny huk. -Nie oznacza to jednak, że będziecie potraktowani ulgowo, od dziś zacznie się prawdziwy i ciężki trening. Nikt nie będzie miał u mnie taryfy ulgowej, nikt. - Spojrzenie jakim obdarzyła salę sprawiło, że po plecach uczniów przeszedł dreszcz. Kobieta wychwyciła również trzy pary oczu, które jasno mówiły, że będzie miała z nimi problemy. Szarowłosy zaś zszedł z ławki i patrzył na nią z ciekawością.
- Jestem Sakura Haruno i przez najbliższe dwa miesiące będę waszym nauczycielem.

            Lekcja trwała dość spokojnie. Sakura szybko zorientowała się, które osoby wykazywały największy talent. Zdziwił ją za to potomek Uchiha, który był dziwnie tępy. Biła od niego tak wielka głupota, że cholernie ją irytował. Mimo tego Obito w swojej głupocie miejscami ją śmieszył, ale w życiu by się do tego nie przyznała.
            Stała właśnie przodem do tablicy, rozrysowując jedną z zaawansowanych strategii tropiących, gdy usłyszała świst. W następnej chwili kunai mocno i boleśnie wbił się w jej łopatkę. Sala jęknęła, a osoba, która odważyła się na rzut zamarła, gdy sensei spojrzała dokładnie na nią. Następne wydarzenia działy się w ułamkach sekundy.
            Postać Sakury zamieniła się nagle w płatki wiśni, uczniowie wstrzymali oddech, gdy przez dłuższą chwilę dosłownie nigdzie nie było różowowłosej. Gdy nerwowo zaczęli się rozglądać, dziewczyna, która rzuciła kunai'em, poczuła na karku spokojny oddech. Przełknęła głośno ślinę, gdy Haruno złapała ją za poły koszulki i jednym ruchem posłała na ścianę. Uczennica jęknęła głucho, gdy z impetem odbiła się od twardego materiału i upadła twarzą na podłogę. Szarowłosy, który ewidentnie pochodził z klanu Hatake, szybko znalazł się przy niej, powoli ją unosząc.
            W klasie zapadła ciężka cisza, wszyscy wpatrywali się w obolałą dziewczynę. Dosłownie nikt nie odważył się spojrzeć na Sakurę, która powoli przechadzała się między ławkami. Uczniowie bali się głośniej odetchnąć.
            Nagle z krzesła zerwał się Obito, nie zwracając uwagi na sensei podbiegł do dziewczyny, która była aktualnie w ramionach Hatake. Wyprzedził Sakurę i padł na kolana przed brązowowłosą.
- Rin! - krzyknął, ze strachu ściskając jej dłoń. Haruno podeszła do nich, kucając na jednym kolanie. Uchiha poruszył się znacznie, chcąc odciągnąć od dziewczyny sensei. Kakashi jednak powstrzymał go ruchem ręki, pozwalając Sakurze przyłożyć dłonie do pleców Rin. Zielona chakra powoli wnikała w ciało uczennicy, lecząc jej każdy nawet najmniejszy uraz. Brązowowłosa przełknęła ślinę, dziwiąc się że nagle przestała czuć ból.
            - Wstań - rozkazała Sakura, na co cała klasa spojrzała na nią jak na wariatkę.
- Powinniśmy zawołać lekarza! - warknął Obito. Kakashi również spojrzał na Haruno z niedowierzaniem, jednak Rin powoli dźwignęła się na nogi. Spoglądała na sensei z dziwną mieszaniną strachu oraz fascynacji.
- Sensei - odezwała się cicho. - Co to za technika?
            Kakashi oraz Obito nie mogli wyjść z podziwu. Hatake idealnie widział przepływ tej dziwnej chakry, widział również jak rana na plecach Rin powoli się sklepiała, a teraz nie było po niej najmniejszego śladu. Przecież gdyby Konoha miała w swoich szeregach więcej takich shinobi to skala zwycięstwa w bitwach przeniosłaby się znacząco na ich korzyść.
- To nowa technika, nazwana medycznym ninjutsu - wyjaśniła lakonicznie, nie mając zamiaru się nad tym rozwodzić. - Zmykajcie, koniec zajęć na dziś - dodała, zabierając dziennik i ruszając w stronę wyjścia.

~Trzy dni później, pole treningowe nr 14

            - Myślałem, że o nas zapomniałeś, sensei! - krzyknął głośno Obito, gdy pojawił się wysoki blondyn odziany w biało-czerwony płaszcz. Kakashi przypatrywał się Minato dłuższą chwilę, dziwiąc się atrybutom władzy. Mimo, że ich mistrz był Hokage od dobrych dwóch miesięcy, nadal dziwnie było mu się do tego przyzwyczaić. Czasami czuł się zazdrosny, bo Minato nie poświęcał im już tyle czasu co kiedyś. Ale z drugiej strony cieszył się, że sensei znajdował dla nich czas przynajmniej raz w tygodniu.
- Sensei - odezwała się Rin, patrząc na blondyna z zaciekawieniem - Kim jest ta nowa nauczycielka, która prowadzi szkolenie uzupełniające dla członków ANBU?
            Kakashi i Obito również spojrzeli na Hokage. Minato uśmiechnął się delikatnie, po czym zasiadł spokojnie na sporym kamieniu.
- Słyszeliście kiedyś o Dziesięciu Smokach Konohy? - Kakashi skinął twierdząco głową, zaś reszta jego drużyny zmarszczyła czoło, pierwszy raz słysząc tę nazwę.
- To lista dziesięciu najlepszych ninja Wioski, podlegających tylko i wyłącznie woli Hokage - wyjaśnił Kakashi.
- To coś więcej. To dwie jednostki specjalne, które stworzyłem dwa miesiące temu, gdy tylko objąłem tę posadę. - Znacząco poprawił kapelusz ze znakiem Ognia. - Należą do nich najlepsi, najbardziej uzdolnienie shinobi, a za razem najwierniejsi Ogniu, popierający rządy Hokage. To moja odpowiedź na organizację Dwunastu Strażników Ninja. - Minato wypowiadając tę nazwę skrzywił się. - Jednocześnie to jedna z tajnych broni Konohy oraz osoby, które wykonują dla mnie najtrudniejsze oraz najtajniejsze misje. Sakura jest jednym ze Smoków. - Czwarty zeskoczył ze skały i uśmiechnął się szeroko.
- Sensei - Rin zwróciła się do niego z taką determinacją, że Minato spojrzał na nią z ciekawością. - Chciałabym, aby Sakura-sensei nauczyła mnie medycznego jutsu. - Hokage uniósł brew.
- Zwariowałaś?! - Obito podskoczył do niej, stając centymetr od jej twarz. - Przecież ta wariatka próbowała cię zabić!

~Cztery godziny później, gabinet Hokage

            - Sakura... Mam do ciebie sentyment, ale nie oznacza to, że możesz rzucać uczniami o ścianę! - Minato warknął, opierając łokcie na blacie biurka. Sakura stała przed nim w lekkim rozkroku, splatając ręce na plecach. Ubrana w standardowy strój ANBU z przypiętą do paska tygrysią maską prezentowała się niezwykle poważnie.
- Co zrobiła Rin? - zapytał, opierając brodę na splecionych dłoniach.
- Rzuciła we mnie kunai. W ostatniej chwili zdążyłam zrobić podmianę - wytłumaczyła, a blondyn westchnął głęboko.
- Posłuchaj, nie możesz tak traktować uczniów, nie poza treningiem. Wiem, że twoja jednostka trzyma dyscyplinę i surowo traktuje się niesubordynację, ale to są dzieci! - uniósł głos, wstając.
- Mylisz się Minato. - Sakura spojrzała na niego twardo - Część tych dzieciaków należy do ANBU od dawna, część dopiero teraz tu dołączyła, nie mogę pozwolić im na takie działanie. - Podeszła bliżej do Hokage. - Wyobraź sobie, że dostaję dwójkę takich osób do jednostki, które zakładają się o głupoty. Tu już nie chodzi o ataki na kapitana, ale o szacunek i powagę. ANBU to nie plac zabaw.
- Odejdź Sakura - powiedział, przymykając powieki. Haruno bez słowa rozpłynęła się w powietrzu.
            Hokage został całkowicie sam, a cisza jaka zapanowała w gabinecie była całkowitym przeciwieństwem chaosu w jego głowie. Opadł zrezygnowany na fotel, bijąc się z własnymi myślami. Wiedział, że to co czuł nie powinno mieć miejsca, a jednocześnie chciał, aby jego fantazje w końcu znalazły swoje ujście.
            Warknął cicho, zrzucając z biurka stertę papierów. Nerwowo zaczął przechadzać się po gabinecie, depcząc dość ważne dokumenty.

~Dwa dni później, pole treningowe nr 25,

            Sakura spokojnie siedziała na gałęzi drzewa, obserwując zmagania swoich tymczasowych uczniów. Rewolucje jakie wprowadzał Minato miejscami zaczynały ją wkurwiać, tym bardziej, że w swoje plany zawsze angażował właśnie ją. A ona nie miała nawet najmniejszej ochoty na doszkalanie członków ANBU... Nienawidziła nauczać i Namikaze doskonale o tym wiedział!
            I wiedział również o tym, że nie mógł zapewnić im lepszej opieki na czas nieobecności Anko. Sakura była srogą, obojętną i oschłą osobą, która nienawidziła większości ludzi, ale jednocześnie była kompetentna i posiadała naprawdę sporą wiedzę. Minato nie raz widział ją w kryzysowych sytuacjach, nie raz wykonywał z nią zadania, które dla wielu shinobi wydawały się niemożliwe do zrealizowania.
           
            - Sakura! - krzyk blondyna odbił się echem w mojej głowie. Zerknęłam na niego kątem oka, aby nie spuszczać wzroku z mojego przeciwnika. Minato wykonał szybki gest i bezgłośnie poruszył ustami. Uśmiechnęłam się zadziornie, po czym moje ciało zaczęło rozpadać się na miliony delikatnych płatków wiśni.
            Technika wymagała od mnie maksymalnego skupienia oraz sporej ilości chakry. Nie martwiłam się jednak o to, wiedząc, że zakończenie tej potyczki zajmie nam mniej niż pięć minut. Mój towarzysz zniknął mi z oczu, aby za chwilę pojawić się za przeciwnikiem i poderżnąć mu gardło. W międzyczasie wyrzucił w powietrze kilka notatek, które natychmiast zostały przeniesione w odpowiednie miejsce, dzięki moim kwiatom wiśni.
            Zmieniłam przeznaczenie swojej techniki, kierując kwiaty w stronę przeciwników, którzy przebywali daleko od czasoprzestrzennych znaków Minato. W chwili, w której mój kompan teleportował się do ostatniej notatki, ja umieściłam płatki wiśni w okolicach głów moich celów. Z moich ust wydobyło się ciche "Owari", które aktywowało technikę.
- Sakura! - warknął Minato, gdy głowa jednego z shinobi eksplodowała, a ciemna jucha zachlapała mu rękaw koszulki. Nie zwróciłam na niego uwagi, obserwując jak ciała moich wrogów wybuchają, pokrywając ziemię fontanną krwi.
            Zmaterializowałam się obok Minato, który spokojnie stał na skraju pola bitwy. Obserwował wzgórze pełne trupów, które było naszą sprawką. Dzisiejszej nocy mieliśmy na sumieniu jakieś siedemdziesiąt sześć osób.
            Opadłam plecami na trawę, leżąc tak pośród martwych ciał. Zapach krwi drażnił moje nozdrza i sprawiał, że moje mięśnie rozluźniły się. Czułam wszechogarniający mnie spokoju, gdy źdźbła trawy delikatnie łaskotały mnie po twarzy oraz dłoniach. Poczułam ruch, w momencie, gdy Minato położył się na ziemi, układając głowę na moim brzuchu. Machinalnie wplotłam dłoń w jego przydługie włosy, przeczesując je z lubością. Uwielbiałam je, były niezwykle miękkie w dotyku i  pieściły moje palce zbyt subtelnie. Westchnęłam głęboko.
            Mój towarzysz zareagował na to niemal natychmiast. Podniósł się na łokciach, co spotkało się z cichym protestem z mojej strony. Minato zawisnął nade mną, patrząc na mnie tymi cholernie niebieskimi oczami, w którym migotały dziwne iskierki. Patrzył tak na mnie od pewnego pamiętnego wieczoru i musiałam przyznać, że cholernie mi się to podobało.
            Pochylił się bardziej, stykając nasze nosy. Obserwował mnie dokładnie, a ja miałam wrażenie, że moje serce wyskoczy mi zaraz z piersi. Nie chciałam, żeby się wycofał, zabiłabym go jeżeli by to uczynił, dlatego uniosłam głowę, namiętnie wpijając się w jego usta.
            Namikaze jęknął głucho, z zachłannością oddając mój pocałunek. Złapałam się kurczowo jego kamizelki, przyciągając go bliżej siebie. Nie chciałam, żeby się wycofał, nie chciałam stracić dotyku jego szorstkich ust oraz dłoni, które zawzięcie błądziły pod moją koszulką.
            Zjechał z pocałunkami na moją szyję, a ja odchyliłam głowę do tyłu, wydając z siebie jęk. Blondyn zacisnął dłonie na moich piersiach, po czym podwinął moje odzienie. Gdy zaatakował sutek swoimi ustami, poczułam jak płonął we mnie ogień.
            Nie miałam pojęcia skąd wiedział, gdzie mnie dotykać. Miał wspaniałe wyczucie, pociągał za odpowiednie sznurki, aby rozpalić mnie do czerwoności. Sama zaczęłam błądzić dłońmi po jego torsie i plecach, nie mogąc nasycić się tymi wspaniałymi mięśniami, które chował pod ubraniem.
            Nie przeszkadzało mi to, że kochaliśmy się na skraju polany, na której leżały sterty trupów. Nikogo nie pozostawiliśmy przy życiu, więc zupełnie nie zwracaliśmy uwagi na martwe spojrzenia naszych wrogów. Zapach krwi był ostry i jednocześnie dziwnie nakręcał mnie do działania.
            Odetchnęłam z ulgą, gdy blondyn zagłębił się we mnie, szepcząc cicho do mojego ucha. Słuchałam go uraczona, doskonale czując każdy jego ruch. Mięśnie jego pleców przyjemnie poruszyły się pod moimi palcami, a ja delikatnie je głaskałam, czym wywołałam dreszcze na jego skórze. Splótł nasze dłonie, a ja poczułam między palcami złotą obrączkę.

            Sakura zacisnęła mocniej dłoń na notatniku, przeklinając się w myślach. Mimo, że od Trzeciej Wielkiej Wojny minęły już jakieś trzy miesiące, ona nie mogła zapomnieć tej nocy. Ciągle towarzyszył jej dotyk jego dłoni, cały czas czuła jego zachłanne usta. I za każdym razem, gdy rozmawiała z nim widziała te cholerne iskierki w jego spojrzeniu. On też pamiętał, wiedziała to.
            Zagryzła wargę, odrywając się od natrętnych myśli. Skupiła się na uczniach, których podzieliła na grupy. Odbywali oni właśnie trening z dwiema zaawansowanymi jednostkami ANBU. Jej ludzie posiadali zwój, który młodzież miała za zadanie zdobyć w przeciągu trzech godzin. Zwój był jeden i jego posiadanie gwarantowało piątkę z nadchodzącego egzaminu i zwolnienie z jego pisania.
            Haruno oparła się o drzewo, kierując swoje spojrzenie na grupę, która pojawiła się na polanie.
- Sensei - odezwał się tymczasowy kapitan grupy, wysuwając się naprzód. - Zdobyliśmy zwój. - Na potwierdzenie tych słów wyciągnął z kabury niebieski przedmiot. Sakura zmarszczyła brwi, zeskakując zwinnie z drzewa.
- Dobrze - mruknęła do siebie, odnajdując w notatniku tę grupę. Nie pamiętała nazwiska większości uczniów, jednak Hatake szczególnie zapadł jej w pamięć. Zanotowała również godzinę i ze zdziwieniem stwierdziła, że wypełnili zadanie w ciągu dwudziestu minut. 
            Sakura przystąpiła z nogi na nogę,  przeczesując palcami długie włosy. W ogóle bez skrępowania wlepiła swoje spojrzenie w szarowłosego. Mierzyła go wzrokiem dłuższy czas, nie ukrywając tego. A Kakashi uniósł jedynie brew do góry, marszcząc delikatnie czoło.
- Sakumo byłby z ciebie dumny - wyznała Sakura i nim Hatake zdążył cokolwiek powiedzieć, oddaliła się na środek polany.

~Dwadzieścia minut później, bar

            - Ona znała twojego ojca? - zapytał Obito między kolejnymi kęsami wołowiny. Kakashi odłożył pałeczki na bok, po czym oparł łokcie na stole i na dłoniach ułożył brodę.
- Na to wychodzi... - mruknął niby do siebie, przymykając delikatnie powieki. Wiedział, że skądś kojarzył te różowe włosy, ale nie potrafił sobie kompletnie przypomnieć gdzie już je widział.
            Rin poruszyła się nieznacznie, zaciskając mocniej dłoń na szklance. Wkurzało ją strasznie zainteresowanie młodą sensei. Wszyscy członkowie szkolenia szeptali między sobą, nikogo oprócz jej nie odtrącało to, że kobieta była oschła i bezwzględna. W dodatku w ogóle nie chciała nauczyć jej medycznego jutsu! Warknęła pod nosem, co zwróciło uwagę jej towarzyszy. W dodatku widziała te spojrzenia Haruno w stronę Kakashi'ego, co sprawiało, że krew w niej wrzała.
            Prawda była taka, że Rin od zawsze miała problemy z zazdrością i odczytywaniem emocji u większości osób. Musiała kogoś naprawdę dobrze znać, aby oceniać to bezbłędnie. Nie docierało do niej to, że wzrok Sakury świadczył jedynie o zachwycie nad umiejętnościami młodego Hatake. Patrzyła na niego tak, jak patrzy nauczyciel, który dowiaduje się, że jego uczeń był cholernie utalentowany.

~Ten sam dzień, późny wieczór, siedziba Hokage

            Sakura pięła się po schodach, mocno zaciskając dłoń na reklamówce. Jej kroki odbijały się echem od pustych ścian. Wiedziała, że o tej porze zastanie tutaj tylko jedną osobę.
            Zawahała się, stając przed sporymi drzwiami. Przez chwilę zastanawiała się, czy się nie wycofać, jednak warknęła pod nosem na swoją głupotę. Ona, Sakura Haruno, nigdy się nie cofała.
            Nacisnęła klamkę i z pewnością siebie wmaszerowała do gabinetu, w którym paliło się jedynie silne światło lampki. Minato skąpany był w półmroku, jednak idealnie widziała jego blond czuprynę, a gdy uniósł na nią spojrzenie swoich niebieskich oczu, mentalnie ugięły się pod nią kolana.
- Co tutaj robisz? - zapytał, przechylając głowę na bok. Haruno przełknęła ślinę, widząc ten gest zainteresowania.
            Dziwnie czuła się w jego obecności, będąc sam na sam. Zamieniała się z walecznej i ostrej w potulną kobietę, z którą mógł zrobić dosłownie wszystko. Nie wiedziała, dlaczego tak na nią działał, ale dziwniejsze było to, że cholernie jej się to podobało.
- Sakura? - wyszeptał, unosząc brew. Przymknęła delikatnie oczy, delektując się brzmieniem jej imienia w jego ustach. Wypowiadał je w specyficzny czuły sposób, co tylko potęgowało jej uczucia.
- Przyszłam się napić - odpowiedziała, powracając do swojej pewności siebie. Zaczęła iść w jego stronę, delikatnie kołysząc biodrami. Widząc jego błyszczące spojrzenie, utwierdziła się w tym, że nadal posiadała spore pokłady seksapilu.
            Usiadła na biurku, przodem do Namikaze, który wygodnie rozłożył się na krześle. Wyciągnęła z reklamówki butelkę sake oraz czarki, na co blondyn cicho się zaśmiał.
- Chcesz mnie upić? - zapytał, unosząc wysoko brew, gdy nalewała alkohol.
- Może - szepnęła, spoglądając na niego błyszczącymi oczami. Minato podniósł się, podchodząc do niej zbyt blisko. Stanął między jej nogami, opierając dłonie po bokach jej bioder.
- Nie musisz mnie upijać - wyszeptał jej do ucha, po czym przejechał nosem po jej szyi. Poczuła przeszywający dreszcz i jęknęła z ulgą, gdy złożył za jej uchem kilka pocałunków. - Czekałem, aż do mnie przyjdziesz - wyznał, opierając czoło o jej czoło. Sakura zagryzła wargę, po czym objęła go nogami w pasie. Minato zachichotał, gdy wpiła się w jego usta, łącząc ich w namiętnym pocałunku.
            Nie wiedział dlaczego ciągnęło go do niej. Powinien w ogóle nie zwracać na nią uwagi i dalej przypinać jej łatkę "przyjaciółki". Jednak widok jej ciała, te zielone spojrzenie i jej ruchy sprawiały, że budziły się w nim żądzę. Działała na niego zdecydowanie bardziej magnetycznie niż jego żona i właśnie to najbardziej go przerażało.
            Jednak zatopił się w dotyku Sakury, pozwalając jej ściągać z niego ubrania. Uwielbiał gdy badała dłońmi jego plecy, gdy delikatnie drapała jego skórę. Miała dziwną intuicję i zawsze zgadywała jaki ruch wykonać. Potrafiła obudzić w nim tak silne żądzę, że pragnął jej ciała niczym wampir krwi.    
            Tym razem nie bawili się w pieszczoty, Minato od razu zagłębił się w jej wilgotne i gorące wnętrze. Westchnął z ulgi, opierając czoło na jej ramieniu, po czym zaczął się poruszać.
            Taniec ich ciał był dziki i namiętny. Nie zwracali zupełnie uwagi na butelkę sake, która z hukiem upadła na podłogę, rozbijając się w drobny mak. Pot spływał po ich ciałach, mieszając się z rozlanym na biurku alkoholem. Sakura wiła się pod nim, szepcząc jego imię i wplatając dłonie w jego włosy. I właśnie to było teraz dla niego najważniejsze. 
____

Alternatywnie o miłości to projekt, próba ratowania resztki mojej motywacji.
Będzie to zbiór kilku różnych opowiadań, jednak wszystkie będą w kategorii "Naruto".

Pozdrawiam i biorę się za Break Me Hatake.

11 komentarzy:

  1. Awww *-* cuuuuudo.
    Dlaczego zamiast czytania ,,Lalki'' w szkole nie możnaby czytać jakiegoś bloga? Chociaż...po przeczytaniu tego na forum wyszłabm na zboczeńca, hihi. Never mind...
    Musze Ci powiedzieć, że nie dawno byłam chora, katar, kaszel, stan podgorączkowy...i obawiam się, ze przez Cb wróciła mi gorączka. Jak można normalnie czytać o ,, tych scenach'' na podłodze, pod ścianą, gdy dookoła młode baranki siedzą? Oj, ale by się pierwszaki zdziwiły gdyby wiedziałyczemu policzki mi płoną. Sex między Saki a Minato to coś zaskakujacego i ładnego. XD
    Kakashi"-" Rządam więcej Kakashiego w Tw wykonaniu.
    I pisz szybko Break Me!
    Weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Przepraszam za błędy, chory telefonnie sługa

      Usuń
    2. Spokojnie, rozumiem ból pisania dłuższych tekstów na telefonie, więc tym bardziej jestem wdzięczna za budujący komentarz :3
      Sądzę, że wręcz przeciwnie - opowiadanie Cię rozgrzało, więc szybciej wyzdrowiejesz :D A tak przy okazji - Zdrówka życzę! <3
      Ojej :< Zgorszyłabyś pierwszaków xD
      Chciałam żeby wyszło coś oryginalnego :3
      A Kakashi'ego będzie jeszcze duuuuuuużo^ ^
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Od zawsze jestem szaloną fanką sasusaku, dlatego nadal nie mogę wyjść z podziwu jak bardzo Twoje dzieło mnie urzekło!:)
    Sakura i Minato? Tego jeszcze nie było!:D
    Jestem cholernie ciekawa co dalej!
    Trzymam za Ciebie kciuki i dziękuję ślicznie za wspaniały rozdział:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję bardzo za tak motywujący komentarz! :) Strasznie umilił mi wieczór po ciężkim dniu.
      Starałam się stworzyć coś zaskakującego, a jednocześnie coś przyciągającego, cieszę się, że mi się to udało ^ ^
      Toyoko poleca się na przyszłość! :3

      Usuń
  3. Po komentarzach widzę, że w/w opowiadanie będzie prowadzone w oparciu o nieco innowacyjną wizję :D. Nie przeczytałem jeszcze wszystkiego co do tej pory oferujesz ale już wkrótce zamierzam to zrobić.
    Najpierw jednak pragnę zaprosić ciebie na swój blog również o tematyce M&A Naruto.
    http://the-pain-of-the-soul.blogspot.com/
    Być może ci się spodoba, a ja zabieram się za czytanie Twoich wypocin. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Weszłam na tego bloga tylko z jednego powodu - tytuł był cytatem z Wiedźmina, którego kocham ponad życie, więc uznałam, że osoba czytająca Sapkowskiego może mieć ciekawe pomysły na opowiadanie i co? Nie zawiodłam się.
    Gdy przeczytałam pierwszą część rozdziału nasunęło mi się tylko pytanie: WHAT THE FUCK? Byłam pogubiona! Sakura nauczycielką?! Obito jako dzieciak?! Coś jest nie tak! Więc nie mogłam oderwać wzroku i czytałam dalej.
    Nigdy bym się nie spodziewała, że trafię na opowiadanie gdzie bohaterowie są w innych czasach i w innej perspektywie niż normalnie.
    Minato i Sakura?! To już w ogóle był dla mnie szok! Ale oczywiście pozytywny ;)
    Czekam na więcej twoich pomysłów! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć i czołem po raz kolejny! XD

    Zawitałam, bo akurat w jednej odpowiedzi na pewien komentarz podałaś link tego bloga, więc w sumie - czemu by tu nie zajrzeć? :D Dobra, nieważne XD
    Podczas czytania w głowie upewniałam się czy na pewno dobrze robię, czytając o tym, że Sakura ma, w sumie, romans z Minato, bo kurcze - przecież Kushina i zapewne mały Naruciak :v Ale skoro Haruno nie jest przesłodzona w opowiadaniu to czemu nie? Dodatkowo trochę ucieszyłam się, że teraz to ona jest starsza od Kakashiego - zobaczyłam arty z małym Hatake i Sakurą-sensei i, awu, blog gdzie właśnie jest taka sytuacja to dar od Boga <3
    Ciekawe było to jak Rin rzuciła w Sakurę kunaiem. Ciekawe i takie mało pozytywne, bo Noharę traktuję jako w sumie jedną z ulubionych postaci, nie wiem :v
    Ale okej, mniejsza. ^^
    O! Bym nie zapomniała! Moment z Obirin kiedy to Obito zbliżył się do jej twarzy - ♡
    Tak jak napisałam w komentarzu na poprzednim blogu - BAŁDZO, BAAAŁDZO DZIĘKUJĘ za rozdział i czekam na następny. ^^

    Weny po raz czwarty xD,
    m. ●3● [rybeczka? xD]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem osobą, która dowolnie steruje postaciami, nie mam nic przeciwko zrobieniu z nich wersji, która teoretycznie jest nie do przyjęcia. Sama osobiście nie mam nic do Rin, ale ktoś musiał być hmm... "negatywną" postacią, chociaż troszkę to za dużo powiedziane ^ ^"
      Można więc spodziewać się więcej dziwnych zawirowań, mam tylko nadzieję, że przez to nie spłonę na stosie xD
      Małego Naruciaka jeszcze nie ma na świecie :p Mogę zdradzić jedynie ten szczegół.
      Kiedyś właśnie widziałam takie arty, gdzie Sakura jest sensei'em Kakashi'ego i właśnie wtedy pomyślałam, że to intrygujące i że... muszę o tym napisać! Ach... wena nadchodzi w najmniej oczekiwanym momencie <3
      Nad rozdziałem drugim usiądę jutro, jak tylko wrócę z pracy! :3
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za motywujące komentarze <3

      Usuń
  6. Wooooah, witaj!
    Z góry uprzedzam, że komentarz będzie zawiły i (moim zdaniem) bezesnsu :v
    Nowa czytelniczka, ale na 100% już stała :D Oczywiście na break me hatake również
    Urzekłaś mnie tym pierwszym rozdziałem. Naprawdę. Minato i Sakura? Minato zdradzający Kushinę? To się w głowie nie mieści! Jestem pod ogromnym wrażeniem oryginalnego pomysłu.
    Zresztą, ja mogę czytać wszelakie blogi, byleby jednym z głównych bohaterów była ona :D
    Jezu, wciąż jeszcze nie przetworzyłam informacji.
    Czyli wychodzi na to, że Sakura jest nauczycielką, jest też kochanką samego Hokage - Minato Namikaze... Czy to będzie paring Kakasaku?
    Coś mi świta, że może to być relacja nauczycielka-uczeń, co by mnie niezmiernie ucieszyło! Jestem tak zafascynowana tym pierwszym rozdziałem, że nie potrafię jakoś stosownie ubrać w słowa to, co chciałabym ci przekazać w tym komentarzu..
    I znowu zaczynają się schodki. Skąd Sakura może znać ojca Hatake? Czyżby ich też łączyła relacja typu Minato-Sakura? A może Kakashi to dziecko Sakury (sama nie wierzę w to, co piszę XDDD)
    Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo do gustu przypadł mi twój nowy blog. Naprawdę.
    Zważając na to, że Kakasaku to jeden z moich niezbędnych s paringów, nie pogardziłabym na opko typu nauczycielka-uczeń - wręcz przeciwnie. Pewnie miałabym taką uciechę, że oho:D
    Także wracając do bloga - rozdział był cholernie bardzo wciągający...
    Znalazłam kiedyś takiego tumblra, na którym były właśnie rysunki/obrazki tego typu. Boże, w tamtej chwili tak bardzo chciałam poczytać coś takiego, bo wydawało mi się to aż nadto ciekawe, intrygujące :D. Spadłaś mi z nieba, dosłownie!
    Kurczę, zostaje jeszcze sparwa małego Uzumakiego.
    Nie ukrywam, że chciałabym żeby między Kakashim a Sakurą zaszło coś grubszego - no nie okłamujmy się. Większość osób by chciała XD Minato zapewne będzie w kropce, gdy ktoś się dowie o ich romansie, ale to nieważne XD
    Ja pierniczę, idę poczytać ten rozdział jeszcze raz, bo wręcz chwycił mnie za serce - sama do końca nie wiem czym XD
    Życzę zdrówka, weny i czasu
    Pozdrawiam serdecznie :*:*!
    P.S mam nadzieję, że moje naprawdę długie komentarze cię nie zrażą:)
    P.S2 przepraszam za ewentualne błędy, ale pisałam komentarz na telefonie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohayo !
    Muszę przyznać , że zajrzałam tu , bo nie miałam co czytać , ale nie żałuję !
    To opowiadanie to cudo !
    Minato i Sakura ?! Słodka parka ! <3 Awww ! Coś nowego i intrygującego , w dobrym sensie tego znaczenia :D
    Wielkie "Ale" ... Żądam Kakashiego ! xD
    Pisz szybciutko :3 Nie mogę się doczekać :D Aww !
    Czekam na rozdziały ! Tu , a także na Break Me !
    Weeny !
    Mam nadzieję , że nie każesz nam długo czekać !
    Masz talent , nie zmarnuj tego ! :3
    Pozdrowionka :* Wesołych Świąt , szalonego Sylwka i trzymaj się cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń